Relacja Maryi i Józefa jest prawdopodobnie jedną z najczęściej podejmowanych w sztuce, zwłaszcza malarstwie, ale także literaturze i innych formach wypowiedzi artystycznej, relacji oblubieńczych na przestrzeni dwóch tysięcy lat istnienia Kościoła katolickiego i kultury chrześcijańskiej, aż po dzień dzisiejszy. Jest też być może najmniej rozumianą i zgłębioną relacją oblubieńczą, jaka wydarzyła się w historii ludzkości, bowiem najbardziej zaangażował się z nią sam nieskończony i niezgłębiony Bóg.

Adrienne von Speyr z perspektywy mistyczki, osoby obdarzonej szczególnym wglądem w wydarzenia biblijne, przybliża nam również aspekty tej relacji, w ramach której wzrastał wcielony Syn Boży. Mistyka jej zdaniem pozostaje bowiem zawsze obiektywną służbą w Kościele, jest szczególnym posłannictwem, które w rezygnacji z siebie, całkowitym zapomnieniu o sobie, doprowadza lud Boży do coraz głębszego wniknięcia w Słowo Boże.

Maryja i Józef wzięli ślub jako ludzie pragnący służyć Bogu i jednocześnie należeć do siebie, oba te motywy ich życia były równorzędne, jednak decydującym momentem podjęcia decyzji była wola służenia Bogu, „stanowiąca fundament ich wspólnoty”. Nie byli zamknięci na żadną formę służby, jaką Bóg zdecyduje się ich obarczyć w małżeństwie. Ich wzajemna miłość nie zmieniała miejsca, jakie w ich sercach zajmował Pan Bóg: był On zawsze pierwszy, a ich wzajemna miłość miała sens „tylko w ramach wyprzedzającej wszystko myśli o Bogu”.

Maryja jako dziewczyna pochodząca z rodu, w którym małżeństwo było obowiązkiem, ślubując Józefowi wypełnia zobowiązanie wobec Boga, wypełnia Prawo, czując się tym samym jeszcze bardziej przynależną Bogu, niż była przed zaślubinami. Jednością jest dla Niej oddanie się Bogu i oddanie się wybranemu przez siebie mężczyźnie. Fakt, iż nie ma w tym żadnego, najmniejszego nawet napięcia rozumieć można na gruncie Niepokalanego Poczęcia, bowiem „nawet najbardziej niewinna dziewczyna, pozostająca pod prawem grzechu pierworodnego, musi mieć choćby niejasne poczucie jego skutków”.

Od chwili nieposłuszeństwa Ewy nie tylko rodzenie obciążone jest bólem, ale również współżycie ma dla kobiety swego rodzaju brzemię, które wiąże się z pewnym poczuciem poniżenia, goryczy i rozczarowania. Maryja zaś nie ma w sobie niczego, co zawierałoby jakikolwiek nieporządek względem Boga, co musiałoby dopiero „przez doświadczenie i oczyszczenie” powracać do Niego.

Formę swojego małżeństwa pozostawia otwartą, podobnie jak pozostawiła Bogu całkowitą dowolność kształtowania swojego życia. Maryja żyje poza alternatywą: małżeństwo albo dziewictwo. Dla Niej decyzja o małżeństwie z Józefem i przyjęcie stanu świeckiego nie zawiera automatycznie odrzucenia drogi doskonałości i stanu dziewictwa. Maryja zna tylko jeden imperatyw, to znaczy wypełnienie woli Boga. W raju nie było  wykluczających się stanów, a płodność cielesna nie wykluczała dziewictwa  poświęconego Bogu i właśnie tak jest w Maryi Niepokalanie Poczętej.

Z Józefem jest natomiast inaczej, ponieważ podlegał on wpływowi grzechu pierworodnego, a tym samym „w jego pojęciu małżeństwo i dziewictwo wykluczają się”,  zaślubiny zaś prowadzą do normalnego pożycia. Józef jest czysty i sprawiedliwy, ale jego czystość „nie ma nic wspólnego z mdłą impotencją, w jaką się go na ogół ubiera”. Zachowanie czystości w jego przypadku dokona się całą mocą jego męskości, co jednocześnie w owej męskości go utwierdzi, a „siła rezygnacji da mu siłę wzrastania w posłannictwie”. Józef rezygnując z bliskości fizycznej, czyni to z całą świadomością swoich pragnień, które poświęca „z prostotą i wielkodusznością, by nigdy już do tej kwestii nie wracać”. Zaślubiny z Maryją pozwalają mu jednak doświadczyć prawdziwej, pełnej miłości kobiety, która wzmacnia go tak, jak tylko miłość kobiety może wzmocnić mężczyznę. Józef wybrał małżeństwo i Bóg dał mu małżeństwo, jednak w nim nakazuje wstrzemięźliwość. Zewnętrznie jego małżeństwo wygląda zupełnie tak samo, jak inne: mieszka przecież z żoną i Dziecięciem, jednak żyjąc w stanie świeckim, Józef musi wciąż ćwiczyć się we wstrzemięźliwości.

Józef pozostanie czysty do końca swego życia. Obecność Maryi uchroni do przed pożądliwością, jednak zawsze zakładał on pełną miłość, jaką mężczyzna darzy kobietę. „Nie jest kaleką; służy Bogu całym swoim ciałem.” Ustąpienie przed działaniem Ducha Świętego w jego przypadku będzie oznaczało rezygnację. „Rezygnację, a nie rozczarowanie, gdyż rozczarowanie oznaczałoby istnienie pożądliwości.” Rezygnacja, którą podejmie, zostanie mu jednak zwrócona z nawiązką w miarę tego, jak coraz bardziej swe wnętrze będzie otwierał na tajemnice Boże.

Brzemienność Oblubienicy jest dla niego zaskoczeniem i zaczyna wątpić, jednak jego wątpienie jest czysto rzeczowe. Józef nie podejrzewa Maryi, po prostu stwierdza fakt: „jego żona – nim zamieszkali razem – oczekuje dziecka”, a konstatuje to jakby nieosobiście, „jakby jego wiedza o spostrzeżonym fakcie i jego wiedza o Maryi były dwiema rzeczami nie mającymi ze sobą nic wspólnego”. Adrienne von Speyr pisze, że nawet decyzja Józefa, by oddalić żonę, była jakby ponadosobowa, a sam Józef nawet w tej niewyjaśnionej sytuacji zachowuje wobec Maryi „pełen szacunku dystans”. Maryja zaś milczy w poczuciu, że nie wolno Jej zdradzać tajemnicy między Bogiem a Nią, ponieważ „jest to tajemnica całego przyszłego Kościoła i nie może nią samowolnie dysponować”. Józef bije się z myślami, jednak nie ma dostępu do żadnych informacji, ponieważ „tak, jak się rzeczy mają, nie ma nic, co nadawałoby się do przekazania Józefowi”, Maryja zaś stojąc pomiędzy Starym a Nowym Przymierzem nie ma możliwości otwarcia swego serca w żadnym z nich. Wraz z Jej milczeniem wzrasta Syn, im wyraźniejszą przyjmuje postać Jego ciało kształtujące się w Jej dziewiczym łonie, tym niezłomniej Maryja milczy, a owo milczenie formuje Jej zgodę.

Maryja nie wtajemnicza Józefa w to, iż oczekuje Dziecięcia. Poza tym jednym faktem, który z woli Bożej zostaje przemilczany, ich relacja nie różni się niczym od relacji świeżo poślubionych w tamtych czasach małżonków.

Podobnie jest w relacji chrześcijańskich małżonków – każde z nich zachowuje dla siebie to, co najściślej dotyczy jego relacji z Bogiem. „To milczenie nie ogranicza i nie niszczy ich intymnego związku.” W chwili, kiedy Józef postanawia działać i oddalić od siebie Maryję, ukazuje mu się anioł, przerywając milczenie i wyjaśniając wszystko. Józef jest wolny i również może powiedzieć aniołowi tak lub nie, i on zobowiązany jest do podjęcia suwerennej decyzji. Godząc się na Bożą wolę, rezygnuje z siebie i swoich planów oddalenia małżonki. Jego zgoda ma jednak wtórny charakter, jest pochodną względem zgody Maryi: „jego posłuszeństwo jest włączone i podporządkowane Jej posłuszeństwu”. Zgoda Józefa ma jednak wielkie znaczenie – Pan chce przeżyć swoje wcielenie w normalnej rodzinie ludzkiej, dlatego też tak bardzo potrzebny jest mężczyzna, który podołałby temu zadaniu i spełnił Jego wolę. Tym kimś musi być naturalnie małżonek Matki Bożej. Rola Józefa jest nie do przecenienia w historii zbawienia, a jego wolność została wykorzystana w najlepszy z możliwych sposobów.

Małżeństwo Maryi i Józefa nie jest jednak zupełnie normalnym małżeństwem, w tym małżeństwie „urzeczywistnia się (…) duch ślubów, zarówno po stronie Maryi, jak i po stronie Józefa”. Od momentu swoich zaślubin są w szczególny sposób posłuszni Bogu, niejako w regule życia zakonnego, która jednak nie zostanie nigdy wyrażona wprost, obecna będzie jakby podskórnie, by w pewnym momencie „zidentyfikować się ze wzrastającym w rodzinie Synem Bożym”. Wszystko jest podporządkowane misji, jaką jest wychowanie Jezusa, jednak Maryja nie rezygnuje ze swojego związku z Józefem – przeciwnie, wciąga go coraz głębiej we wspólnotę małżeńskiego życia, która „nawet w Jej dziewictwie jest rzeczywistą wspólnotą małżeńską”.

Szczególnym znakiem ich łączności w Bogu jest anioł, który ukazuje się zarówno Maryi, jak i Józefowi, by w kluczowych momentach przekazać zamysł Boży. Pokazuje to, że jedność i porozumienie Maryi i Józefa nie leżą tylko i wyłącznie na płaszczyźnie zwykłych ludzkich związków, ale spoczywając w Bogu, w Nim się splatają i zyskują „uszlachetnienie i wyniesienie”. „Jedność Mary i Józefa w całości jest dana z góry i zawiera się całkowicie w obopólnej służbie w ramach tej samej misji.” Misja zaś staje się jasna w momentach interwencji anioła, sens ich małżeństwa wówczas dopiero objawia się w pełni i z tym większą wdzięcznością zostaje przyjęty przez małżonków.

Maryja jest doskonałą Oblubienicą – Oblubienicą swojego Syna. Jako taka towarzyszy Mu dyskretnie, nie wysuwając się na pierwszy plan. Jest pełna oddania od pierwszych chwil Jego życia. Kiedy Dziecię Jezus jest jeszcze malutkie, Matka jest już pełna oddania i jako Matka jest Mu wówczas potrzebna i względem Niego w pełni dyspozycyjna. Potem jednak Syn będzie potrzebował Jej do swoich dzieł, do kontemplacji i akcji, będzie potrzebował Jej towarzyszenia jako Przeczystej Oblubienicy aż na Golgotę, gdzie gotowość Maryi do poświęceń osiągnie swój punkt szczytowy. „Gdy ukazuje się pod krzyżem, zdajemy sobie sprawę, że zawsze towarzyszyła Synowi – jako Matka i Oblubienica.” Do tej najwyższej służby względem swojego Syna Matka przygotowywała się jako oblubienica u boku Józefa, bowiem „Maryja we wszystkich swych związkach i w każdej fazie życia pozostaje Oblubienicą. Być Oblubienicą to być wiecznie gotową do ofiarowania się.”


Opr. M.Ż. Wszystkie cytaty pochodzą z książki Adrienne von Speyr Służebnica Pańska.